Pomiń zawartość →

Równość

Słowo jest proste jak jego znaczenie, prawda? No tak. A zastosowanie w praktyce? W życiu? Zauważam na co dzień, że wtedy nic nie jest już takie oczywiste. Zagadnienie jest ogromne, więc omówię je cząstkowo opierając się na przykładach z festiwalowych i koncertowych doświadczeń inspirowany głównie przemyśleniami z kilka dni temu zakończonego 25. Pol’and’Rock Festival 2019 w Kostrzynie nad Odrą. Dla mnie to było już trzecie wydarzenie z tego cyklu. Oprócz tego też trzeci raz zawitam w tym roku na Cieszanów Rock Festiwalu, a koncerty od Grzegorza Turnaua po Kult to dla mnie chleb powszedni.

Ale najpierw pytanie: osoba niewidoma na festiwalu? Gdy rozmawiam o tym z naszymi gośćmi w ciemności, słusznych wątpliwości pojawia się całkiem sporo. Bo trzeba znaleźć sobie miejsce, rozbić namiot i później do niego trafiać, odnaleźć strefę gastronomiczną czy sanitarną. Samo dojście do sceny, którą wyraźnie słychać i zabawa z innymi to żaden problem. Prócz mnie znam jeszcze kilka osób, które odnajdują się nawet w pogo, serio. A skoro znam kilka, pewnie jest ich więcej, a więc to nie wyzwanie. Zresztą kto używa oczu w pogo?

Jednak jesteśmy różni. Ja słabo widzę, więc większość kłopotów z nawigowaniem w terenie mnie nie dotyczy. Problemy zaczynają się wtedy, gdy mam coś zrobić w miarę precyzyjnie albo spostrzec jakiś detal: znaleźć wolne miejsce przy stole, złapać coś, przeczytać coś choćby z szyldu czy drogowskazu. W tych obszarach jako rozwiązanie idealnie sprawdza się komunikacja z innymi, a co ciekawe festiwalowicze są na ogół bardzo otwarci. Bardziej niż przechodnie spotykani na co dzień na mieście. Nie chcę powiedzieć, że na co dzień ludzie nie są kontaktowi czy pomocni, bo na ogół są. Ale nierzadko niektórzy zamiast otworzyć się na przedstawianą kwestię, zamykają się w obrębie swojej wiedzy i przekonań, co prowadzi do nieoczekiwanej niepomocy. To w festiwalowych warunkach praktycznie nie występuje. Niemal zawsze uzyskałem odpowiedź lub rozwiązanie zagadnienia wyłącznie rozmawiając. Niezależnie od miejsca, pory dnia, pogody. Nawet nikt nie poruszał kwestii dlaczego pytam. Człowiek pyta, więc potrzebuje odpowiedzi. Nie było istotne czemu pyta. Brakuje mi takiego podejścia ludzi na co dzień. Tym bardziej, że nie dawałem innym festiwalowiczom oczywistej odpowiedzi w postaci białej laski. Jak tak robię na mieście, częściej słyszę „no przecież widać” i wtedy taka reakcja za bardzo mnie nie dziwi. Na festiwalach najczęściej nie czuję potrzeby używania białej laski. Ludzie na siebie patrzą, omijają się. Mimo najgęstszych tłumów wystarczyło iść spokojnie acz zdecydowanie i w ścisku powstawał korytarz między ludźmi, którzy zauważają, że ktoś idzie.

Czy to jest równość? Krzyknę: tak! Równym jest myślenie o sobie i jednoczesne zwracanie uwagi na innych. Równym jest korzystanie ze swoich możliwości dla siebie i dla innych, gdy są na to przestrzeń i czas. Bo czasem nie ma czasu, jednak nigdy nie na tyle by zabrakło komunikatu „przepraszam, spieszy mi się, nie mogę pomóc” albo „jestem tu pierwszy raz, nie wiem, nie umiem pomóc”. O tym co rok przypominam sobie w Kostrzynie i uczę się, że kluczem do równości jest otwarta komunikacja. Czasem w tramwaju czy autobusie mówię „nie, dziękuję, postoję” i oczekuję wtedy uszanowania mojej decyzji, a nie dalszej dyskusji z upartym pasażerem „ależ proszę usiąść, naprawdę”.

W czystej teorii z dobrodziejstw wyjątkowej otwartości i komunikacji oraz przy okazji ze wsparcia technologii na festiwalach mogłyby korzystać również osoby niewidome, ale co ciekawe prawie wcale tego nie robią. Jednym z powodów jest to, że być może ktoś jeszcze tego nie wie albo nie zebrał się na odwagę, by spróbować. Jednak uczciwie muszę przyznać, że to jeden z wielu innych, słusznych powodów. Generalnie jest to opcja bardziej wymagająca. Dużo prościej i po części bezpieczniej jest jechać z kimś, kogo się zna i komu się ufa. Tak robi zdecydowana większość również podczas innych wyjazdów na wypoczynek. Jednak są pojedyńcze przypadki osób, które mocno zaskakują. Tak jak mnie na tegorocznym Pol’and’Rocku podczas prowadzenia warsztatów zaskoczył głos mojej dziewczyny, która zupełnie niespodziewanie do nas dołączyła drugiego dnia wydarzenia. Nie widzi nic, a z głównie werbalną pomocą napotkanych ludzi ogarnęła wszystko co istotne. Jedyne co niepokoi przy takim podejściu to ryzyko trafienia na nieodpowiednią osobę, która sytuację niecnie wykorzysta. A w każdej dużej grupie ludzi ktoś taki może się trafić. Niezwykłym jest jednak sposób w jaki  wracając trafiała do namiotu! Przede wszystkim w aplikacji Seeing Assistant Alarm GPS (coś w rodzaju nawigacji dla nas) oznaczyła sobie pozycję, w której się rozbiła. Od tej pory program komunikował na bieżąco odległość w metrach do oznaczonego punktu, co pozwalało nawet metodą prób i błędów wybierać ścieżkę. Do tego zrobiła kilka zdjęć namiotu i okolicy, by móc na bieżąco podpytywać o cel, gdy odległość wynosiła kilka-kilkanaście metrów. Poza tym zapamiętała kilka charakterystycznych punktów w okolicy jak „namiot mam zaraz za taśmą”, „przechodziłam przez koleiny”, „podchodziłam pod charakterystyczną górkę” czy – moim zdaniem najlepsze – „ooo, poznaję ten piaseczek”.  Można? Można! Ale to nie oznacza, że każdy chce czy może, bo choć jesteśmy równi, jesteśmy też różnorodni. Dlatego w poszukiwaniu równości musimy unikać generalizowania.

Na koniec rozważań pozostawiłem sytuację, która w szczególności skłoniła mnie do przygotowania tej publikacji. Otóż podczas Pol’and’Rocku gdzieś w tłumie, gdzie wzorem innych przemieszczaliśmy się z dziewczyną wężykiem (jedno za drugim), ktoś ją popchnął i nie przestawał popychać mimo jej wyraźnego, werbalnego sprzeciwu. Odwróciłem się. Dopiero co wyszliśmy z największego młynu pod dużą sceną i wydawało się, że najtrudniejsza droga za nami. A tam facet wymaga od Martyny, by ta się natychmiast przesunęła, bo on tu niepełnosprawnego na wózku prowadzi. Nie przestaje jej popychać, a ona nie przestając się bronić mówi i pokazuje, że nie widzi i potrzebuje bardziej precyzyjnych informacji i zrozumienia oraz nie może oddzielić się ode mnie – przewodnika pełniącego tu podobną do tego mężczyzny rolę. Ja zdębiałem, przez chwilę nie wiedziałem jak zareagować. Mężczyzna uspokoił się dopiero, gdy zauważył białą laskę, jednak nie przeprosił Martyny za to, że ją popychał, ale za to, że ona jest niewidoma. „Bo gdybym wiedział…” zaczął moim zdaniem nieistotny wątek w sprawie. Prawda jest jednak taka, że ta wiedza nie była mu do niczego potrzebna. Niezależnie od tego czy widzę czy nie widzę, czy mam wózek inwalidzki, czy jestem o kulach, czy jestem cukrzykiem, wysokim, niskim, głuchym czy grubym, to nikt bez wyjątku nie ma prawa mnie popychać. Rozumiem, że przedarcie się przez tłum na wózku wymaga asysty, jednak to wypaczenie równości, gdy w imię jednej jednostki nie szanuje się innych osób w otoczeniu. Tym razem na szczęście nic się nie stało, jednak nie jeden z nas już ucierpiał dlatego, że tego szacunku, tej równości zabrakło.

Łukasz Słowik

Opublikowano w Bez kategorii

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *